W piątek, po intensywnych dwóch dniach z fiordami w tle, zwiedzamy samo Stavanger. Stare miasto (Gamle) nie różni się za bardzo od reszty miasteczka. Odpuszczamy sobie wszystkie dziwaczne muzea typu muzeum wydobycia ropy i produkcji konserw. Cieszymy się ładną pogodą i delektujemy mrożonym jogurtem. Jak się pewnie domyślacie jest droższy niż nasz lot do Norwegii 😀
W sobotę, pożegnawszy naszego hosta, jego kota, i chatę tuż nad siedzibą motocyklowego gangu, jedziemy zobaczyć słynne trzy miecze. Leje deszcz, smaga nas wiatr i chociaż mieliśmy plan po raz drugi w tym roku pomoczyć nogi w Atlantyku, musimy odpuścić plażę Sola koło lotniska.
[ZASKOCZENIE DNIA]
Przejazd na trzy miecze mamy za darmo. Chcemy kupić bilet u kierowcy, a ten po polsku mówi „Zostawcie sobie na lody” 🙂