ŚRODA
Wędrówki przez Szwajcarię ciąg dalszy. Dzisiaj część czeska. Co to dla nas 20 km, w końcu jesteśmy na wczasach. Chcemy wyjść na trasę o 8, ale trochę pada, więc ruszamy pół godziny później. Na szlaku do Pravčickiej Bràny nie spotykamy nikogo i mamy okazję do podziwiania widoczków bez przeszkód, a jest co podziwiać. Skały z piaskowca wyglądają jak ogromne stosy naleśników, a świeża zieleń aż bije po oczach. Sama Bràna – największy łuk skalny w Europie, też robi wrażenie, choć tam z minuty na minutę przybywa coraz więcej turystów. Mamy wrażenie, że pół Polski tu zjechało. Przyznajcie się – minęliśmy się na trasie?
Pędzimy dalej do Hrenska na smaženy syr z hranolkami i tatarskou omačkom. Mniam. Wracamy Wąwozem Edmunda z przeprawą flisacką. Pan flisak opowiada czerstwe dowcipy (ale nie w czeskim znaczeniu). Niemcy z naszej łódki zrywają boki, a my z Czechami uśmiechamy się z zażenowaniem. Punkt kulminacyjny spływu to tzw. Czeska Niagara – wodospadzik uruchamiany przez flisaka.
CZWARTEK
Nogi bolą, oj bolą. Zwłaszcza łydki. Najlepszy sposób na zakwasy? Rozchodzić! Wczoraj była duża brama, dzisiaj mała. Nie powala na kolana, ale jest spoko. Kilometr wcześniej wspinamy się na Šaunštejn – stromo, wąsko, szczeliniasto, drabiniasto, ale widok z góry przepiękny. Znów jesteśmy sami, bo jak zwykle wyszliśmy wcześnie rano. Potem do samochodu i po paru kilometrach „atrakcja dnia” – skała krasnoludków (Trpasliči jeskyne). O rany! Te krasnoludki, jeśli nam się dzisiaj w nocy przyśnią, to obudzimy się z krzykiem. No zobaczcie sami.
O budowie geologicznej skał wiemy tyle, co o budowie ucha wewnętrznego nosorożców, ale jak gdzieś zobaczymy fajne bazaltowe kolumny, to zawsze nam się micha cieszy. Pańska skała nas nie zawodzi – kolumny podobne to tych na Islandii i na pewno większe i ciekawsze od tych w Namibii.
Na koniec wjeżdżamy w Karkonosze, konsumujemy knedliki z jahodami (czyli truskawkami) i docieramy do ostatniego punktu dnia – ścieżki w koronach drzew (Stezka korunami stromu). Ścieżka prowadzi wysoko nad ziemią, potem spiralnie pnie się na ponad 40 m. Przechadzając się tamtędy można poczytać o tym, czy korniki naprawdę zagrażają lasom, ale nie będziemy tu wchodzić w politykę 🙂 A na koniec, kiedy już człowiek ponapawa się panoramą, można zrobić ziuuuu rurą na sam dół! Mega czad – leci się 80 km/h :).
2 komentarze
Na urlopie niektórzy chcą się zmęczyć. Ale jest to wytłumaczalne, bo w czasie aktywności fizycznej wydzielają się endorfiny.
Życzymy miłego wysiłku.
My zawsze lubimy się zmęczyć (a przynajmniej od czasu do czasu) 🙂
Pozdrawiamy!