…ale o tym za chwilę. Przylatujemy na Islandię, bierzemy auto z wypożyczalni (obsługa – w większości Polacy), zamiast najmniejszego wozu dostajemy wypasionego kombiaka, prawie nówka, co to ma tylko jedną wadę – nie gotuje obiadów. Dzień długi, więc pędzimy na Thingvellir – tu widać łączenie dwóch płyt tektonicznych – amerykańskiej i europejskiej.
Następnego dnia, nie ma jeszcze 8:00, a my już na kraterze. Jest tak wcześnie, że nie ma nikogo, nawet bileterki, więc włazimy pod szlabanem. Mamy Kerith tylko dla siebie. Patent na cebulaka nie działa długo, bo wychodząc napotykamy na sprzedawczynię biletów.
Dalej klasyka tzw. Złotego Kręgu. Po drodze chcemy zobaczyć jezioro Laugarvatn. Jezioro jak jezioro, ale obok woda w termach i uzdrowiska.
Kolejny punkt na naszej liście to Geysir, który dał nazwę wszystkim gejzerom świata, a teraz jest na emeryturze. Za to jego kolega Strokkur wyręcza go co 5-10 minut. Tego, że wszędzie wali zgniłym jajem chyba nie musimy Wam pisać. Tak samo jedzie spod prysznica w każdym islandzkim domu.
Gullfoss to sława sama w sobie – chyba najbardziej rozpoznawalny wodospad na Wyspie. Robi niezłe wrażenie, ale tylko na tych, którzy nie widzieli Wodospadów Wiktorii w Afryce.
A teraz wróćmy do tematu tytułowej rzeki. W okolicach miasteczka Hveragerthi jest dolina Reykjadalur , z gorącą rzeką, do której prowadzi ok. godzinny szlak. Byliśmy podjarani wizją darmowego moczenia tyłków w tym miejscu, ale niestety szlak jest zamknięty z powodu roztopów. Wejście grozi karą 2 lat więzienia i siedzi tam kobitka pilnująca, żeby nikt się tych 2 lat w islandzkiej pace nie dochrapał. Jesteśmy wkurzeni i rozczarowani, bo pogoda jak marzenie – całe popołudnie piękne słońce i aż 13 stopni. Trudno, idziemy zobaczyć jakąś inną atrakcję. Niedaleko pióropusze pary i bulgotanie błotka. Naszą uwagę przyciągają miejscowe dzieciaki kąpiące się w rzece opodal ulicy. Rzeka jest zimna, ale wpada do niej gorący wodospadzik. Idziemy zatem w ich ślady, ale nie jesteśmy tak zahartowani jak potomkowie Wikingów, więc moczymy tylko nogi w gorącej wodzie.
[ZDZIWIENIE DNIA]
Napotkani dotychczas Islandczycy nie mówią za bardzo po angielsku i przekraczają prędkość na drodze!!! Szok.