Kirgistan to gratka dla miłośników przyrody i niespiesznego rozkoszowania się widokami. Do kraju dostaliśmy się samochodem z Kazachstanu przez granicę w mieście Kegen – Tup/Kensu, więc pokażemy co i jak patrząc ze wschodu na zachód. Żeby łatwo wszystko ogarnąć, podzielimy podróż na trzy etapy. Na końcu znajdziecie parę dobrych rad.
Etap 1
- Karakol (zwany też Przewalskiem)– brzydkie miasto, ale ma infrastrukturę turystyczną: można wymienić pieniądze, kupić kartę SIM, mapę szlaków górskich i jakieś zapasy jedzenia.
- Jyrgalan (lub Jergalan, jak kto woli) – mała wioska niecałe 50km na wschód od Karakolu, w której znajdziecie nocleg w gospodach lub jurtach. Są dwa słabo-zaopatrzone sklepiki i nic więcej. Nie ma kantoru. Można tu spędzić parę dni, robiąc jednodniowe wędrówki po okolicy (widoki jak w polskich górach, czyste powietrze, cisza i spokój). Jeśli macie więcej czasu i ochoty, można wybrać się z Jyrgalan na kilkudniowe trekkingi w dalsze zakątki gór (koniecznie kupcie za kilkanaście złotych mapę w Karakolu, bo szlaki nie są dobrze oznakowane).
- Jeti Oguz – miejscowość położona 22km na zachód od Karakolu, z charakterystycznymi czerwonymi skałami. Zobaczycie tam „złamane serce” i „siedem byków”, z którymi wiążą się miejscowe legendy. Dalej jest Dolina Kwiatów (my tam żadnych nie widzieliśmy), do której możecie dojechać samochodem szutrówką lub przejść się pieszo. Są tam jurty oferujące noclegi i malownicze widoczki. Jeśli macie ochotę pójść jeszcze dalej, to wyżej jest nieduży wodospadzik – warto spytać miejscowych o kierunek, bo oczywiście żadnych oznaczeń nie ma.
Etap 2
- Issyk Kul – wielkie słone jezioro. Już po ok. 60km jazdy na wchód od Jeti Oguz powinniście zobaczyć jego błękitna taflę, a przy dobrej pogodzie także góry po drugiej stronie. Południowe wybrzeże jeziora jest nieskomercjalizowane, z małymi plażami i zatoczkami. Woda czysta i dość zimna, ale chyba nie spodziewacie się pacyficznych temperatur w kotlinie Tien Shanu na wysokości ponad 1600m n.p.m., co?
- Wodospad Barskoon – prowadzi do niego dobra, utwardzona droga. Tu podobno odpoczywał Gagarin po swoich kosmicznych lotach. Świadczą o tym między innymi jego pomniki. Wodospady są właściwie dwa – mniejszy, do którego można dojść w ok. 15 minut i większy, gdzie trzeba trochę bardziej się wysilić pod górę. Jeśli macie ochotę zostać tu na noc, to są jurty, albo można rozstawić własny namiot.
- Kanion Skazka – przy bramie trzeba wykupić bilet za 50 som. Formacje skalne są iście bajkowe – przypominają zamki, gnomy, smoki i inne diplodoki. Przeznaczcie co najmniej 2-3 godziny na eksplorację. Jeśli chcecie rozbić tu namiot, to nic nie stoi na przeszkodzie, tylko nie wierzcie w teksty miejscowych o tym, że tu nigdy nie pada, bo skończycie jak my (pisaliśmy o tym TUTAJ). A jeśli wolicie widok na Issyk Kul, to wystarczy cofnąć się do drogi i rozstawić namiot na plaży. W miejscowości Tosor są pokoje do wynajęcia.
Etap 3
- Soloneye Ozero – jezioro przy jeziorze. Jeszcze bardziej zasolone niż Issyk Kul, pełne błotka, które niektórzy uważają za lecznicze. Jadąc drogą A363 wypatrujcie znaku. Potem 13 km wąską, krętą i dziurawą drogą. Przy szlabanie jest mnóstwo jurt z możliwością noclegu i/lub kupienia gorących posiłków. Jeziorko nie jest duże ani głębokie. Można się fajnie potaplać, a potem spłukać się pod prysznicami, tylko trzeba do nich dojść jakieś 300m (płatne gotówką jakieś parę złotych, ale nie pamiętamy dokładnie ile).
- Ala Archa – trekking na wysokość 3347 m n.p.m. Zrezygnowaliśmy z niego na rzecz lodowców w Ałmacie.
- Czołponata – postradziecki kurort na północy Issyk Kul. Mnóstwo miejsc noclegowych o przeróżnym standardzie, barów, restauracji, sklepików i kramików z pamiątkami. Super widoki na ośnieżone góry Tien Shan. Nad brzegiem jeziora różne wodne atrakcje dla turystów. Jeśli szukacie ciszy i spokoju, to omijajcie to miasto.
- Pertoglify – w Czołponacie nie znajdziecie żadnego drogowskazu, choć znajdują się na obrzeżach miasta, więc sprawdźcie w nawigacji. Muzeum na wolnym powietrzu o powierzchni 42ha zawiera mnóstwo kamieni z malunkami naskalnymi sprzed nawet 4000 lat. Nam bardziej niż malunki podobały się balbale, czyli baby kamienne (posągi stawiane na grobach).
- Przejazd na południe w wysokie góry albo do Biszkeku lub Ałmaty. Korzystaliśmy z przejścia granicznego w Korday. Czytaliśmy w internetach, że są tam duże kolejki TIRów i długo się czeka, ale okazało się, że ciężarówki mają osobną kolejkę i w niecałe pół godziny już byliśmy po odprawie. Jeśli jedziecie do Kazachstanu, upewnijcie się, że pogranicznik wbił do karteczki imigracyjnej DWIE pieczątki, w przeciwnym razie będziecie musieli w ciągu 5 dni zameldować się na posterunku policji, żeby je zdobyć.
Dobre rady:
- Wizy – od 2017r. Polacy nie potrzebują wiz do Kirgistanu (do 30 dni pobytu).
- Waluta – 1 PLN to +/- 20 som.. W dużych miastach można płacić kartą. Kantory chętnie wymieniają euro lub dolary (te drugie mają nieco korzystniejszy kurs). Pamiętajcie też, żeby zabrać nowe dolary (z dużymi wizerunkami prezydentów), bo tych starych nie chcą wymieniać. W wioskach trzeba mieć lokalną gotówkę.
- Noclegi – w wyżej wymienionych miejscach jest sporo ofert noclegowych. Nic nie trzeba rezerwować z góry. Jedziecie przez wioski i znajdzie się zawsze jakiś szyld „komnaty” lub numer telefonu, a jak nie, to wystarczy spytać w sklepie i miejscowi pokierują. Kirgistan to kraj nomadów, więc nie ma zakazu rozbijania się namiotem na dziko i to jest piękne. Warto też choć raz zanocować w tradycyjnej jurcie. Ceny pokoi są dość niskie i negocjowalne (od ok. 400som/os/noc).
- Język – jeśli nie znacie rosyjskiego, to nie będzie łatwo, co nie znaczy, że totalnie się nie dogadacie. Warto nauczyć się cyrylicy i ogarnąć ze 20-30 najpotrzebniejszych słów, do tego reszta po polsku i nie zginiecie. Niektórzy miejscowi znają podstawy angielskiego. Czasem trafiają się wioski, gdzie ludzie mówią wyłącznie po kirgisku – wtedy już tylko na migi ?
- Transport:
¤ Wiele osób jeździ stopem i napotkani podróżnicy mówili, że samochody chętnie się zatrzymują, ale UWAGA! Nie za darmo! Najpierw trzeba się dogadać z kierowcą na cenę.
¤ Kursują też tanie marszrutki, ale nie dojeżdżają często do głównych atrakcji turystycznych i trzeba iść z buta, albo liczyć na stopa.
¤ Niektórzy rezerwują samochód z kierowcą.
¤ My postawiliśmy na niezależność, szybkość i wygodę i wynajęliśmy w Ałmacie samochód Reanult Duster 4×4 w firmie Iron Horse Nomads Główne biuro tej firmy znajduje się w Biszkeku. Możemy ich zdecydowanie polecić – rzetelni, nie naciągają, zezwalają na przekraczanie granicy między Kirgistanem a Kazachstanem i, co ważne, mówią po angielsku, bo to Amerykanie. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to rezerwacja z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, bo wozy rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Nie mieliśmy absolutnie żadnych problemów z autem na trasie 2650km. Jeśli powiadomicie ich odpowiednio wcześniej, możecie oddać auto przed terminem i zwrócą Wam pieniądze za niewykorzystane dni. Paliwo w Kirgistanie jest bardzo tanie – ok. 44 som za litr, więc nic tylko tankować i jechać. Trzeba jedynie uważać na miejscowych piratów drogowych, którzy znacznie przekraczają prędkość, wymuszają pierwszeństwo i wyprzedzają na trzeciego pod górę na zakręcie. Ponoć często nie mają w ogóle prawa jazdy, za to mają promile. Stan dróg bywa różny. Przed wyjazdem czytaliśmy dużo o skorumpowanej drogówce, ale milicja zatrzymała nas tylko raz, nie złamaliśmy żadnych przepisów i nie musieliśmy dawać łapówki. W Kirgistanie często trudno określić, z jaką prędkością można jechać, bo jest bardzo mało znaków drogowych. Prawie nigdy nie ma znaku, ze wyjechało się z terenu zabudowanego. - Telefon i internet – dwie najpopularniejsze sieci to Beeline i Kcell. Mieliśmy ten drugi i byliśmy zadowoleni – koszt niewielki, a zawsze mieliśmy zasięg 3G.
- Dron – jeśli chcecie latać dronem, to dla urządzeń do wagi 1,5kg nie potrzebujecie żadnych specjalnych zezwoleń.
- Bezpieczeństwo – największe niebezpieczeństwo to wariaci za kierownicą. Poza tym nigdy nie czuliśmy się zagrożeni. Zachowajcie normalne środki ostrożności, jak w Polsce.
- Jedzenie – tłuste i słone. Głównie mięso (baranina, wołowina i czasami konina), ale jeśli nie jecie mięsa to też nie zginiecie – dużo potraw mącznych, nabiał, miód, pyszne i tanie warzywa i owoce. Herbata z tłustym mlekiem i śmietana gęsta prawie jak masło to coś, czego na pewno nie zapomnimy. Woda w strumyczkach może być zanieczyszczona odchodami wypasanych zwierząt.
- Pogoda – w lipcu i sierpniu jest totalna „żarka”, jak mówią miejscowi, czyli temperatury grubo ponad 30℃. Nawet na wysokości ok 2000m n.p.m. jest ciepło, a wieczorem przyda się polar. Klimat jest typowo kontynentalny – sucho, latem upalnie, a zimą mroźno i nawet kilka metrów śniegu.
- Ludzie – spotkaliśmy tylko miłych i życzliwych miejscowych. Byli gościnni, pomocni i ciekawi turystów. Czasem zadawali pytania dość bezpośrednie, na przykład: ile mamy lat, czemu nie mamy dzieci, albo ile zapłaciliśmy za wynajem auta. Ponoć zdarzają się też pytania „Co robisz i ile zarabiasz?”, ale o to nas nikt nie pytał. Rozmowy nigdy nie były podszyte jakąś interesownością, czy chęcią zarobku. Nigdy nie chcieli nas na nic naciągnąć. Bardzo fajnie wspominamy nasze krzywe gadki łamaną polszczyzno-ruszczyzną.
Po wszystkie nasze relacje pisane na gorąco z Kirgistanu (chronologicznie od dołu), zapraszamy TUTAJ