Namibia nie jest krajem, do którego można wybrać się spontanicznie, kupując tanio bilet 2-3 tygodnie przed wyjazdem. Pieniądze zaoszczędzone na bilecie lotniczym to pikuś w porównaniu do tego, ile wydacie na samochód, a czasem zostaniecie bez szans na nocleg. Warto się więc przygotować i mamy nadzieję, że tu znajdziecie kilka przydatnych informacji.
- Wiza: nie można jej kupić na granicy, ani na lotnisku, tylko w ambasadzie. Sęk w tym, że w Polsce takowej nie ma. Wszystko załatwicie w ambasadzie w Berlinie. Można się wybrać osobiście, jeśli macie blisko, albo wysłać wszystko kurierem (ok. 50 zł). Niestety, od maja 2017 cena wizy wzrosła (jednokrotnego wjazdu – 80 euro, a wielokrotnego – 130 euro). Trzeba wysłać paszporty, zdjęcia, wnioski i inne papiery oraz dodatkowe 5 euro, jeśli chcecie, żeby wam odesłali paszporty do Polski. Uwaga! Wiza jest ważna 30 dni, ale nie można o nią aplikować wcześniej niż 90 dni przed wyjazdem, więc nie spieszcie się za bardzo z wysyłaniem dokumentów. Wszystkie szczegóły (po angielsku) znajdziecie TUTAJ. W razie problemu kontaktujcie się z Dieterem Hebestreit – bardzo miłym, pomocnym pracownikiem berlińskiej ambasady, który szybko odpowiada na maile visaassist@namibia-botschaft.de
- Waluta: 1 USD = ok. 13 dolarów namibijskich. Można płacić randami z RPA (wymienne 1:1). Oprócz stacji benzynowych praktycznie wszędzie można płacić kartą. W miastach są bankomaty, można również wymienić gotówkę w kantorze (paradoksalnie, najlepszy kurs jest na lotnisku Hosea Kutako w Windhuk).
- Noclegi na kampingach
- Bardzo dobre warunki – czyste toalety, prysznice z ciepłą wodą, bar/restauracja, basen, często prąd i powolne wi-fi.
- Niektóre kampingi oferują pranie. Dziwna sprawa – cena nie jest za kilogramy, ale od sztuki np. koszulki i bielizna po N$10, a spodnie, bluzy, ręczniki po N$15.
- ceny za noc (2 os. w samochodzie z namiotem na dachu) = od 150 do 220 dolarów namibijskich.
- Rezerwacja w sezonie potrzebna tylko w okolicach Sesriem i Etoshy, wszędzie indziej można przyjechać z marszu. Uwaga! W powyższych dwóch lokalizacjach najlepsze (czyt. najbliższe) są zarezerwowane nawet na rok naprzód! PIĘĆ MIESIĘCY przed wyjazdem udało nam się zarezerwować miejsce kampingowe w Gondwana Namib Desert Lodge (60km przed Sesreim), w Etosha Village Taleni Camp (1,5 km przed bramą Andersona) i Etosha Onguma Tamboti Campsite (tuż przy bramie Von Lindequista), po tym jak kilka innych nam odpisało, że nie mają już żadnych miejsc!
- Serdecznie polecamy nocleg na kampingu w Spitzkoppe – nie ma prądu ani wi-fi, ale jest cicho, dziko i odludnie! Przepięknie!
- W Namibii kampingowanie na dziko jest nielegalne – każdy skrawek ziemi teoretycznie do kogoś należy.
- Samochód
Bez samochodu w Namibii właściwie nie da się podróżować (chyba, że macie wolnych kilka miesięcy i nie zależy wam na czasie). Są niby jakieś autobusy, ale tylko między głównymi miastami. Ewentualnie autostop, ale samochody też jeżdżą rzadko.
- Im szybciej zaczniecie szukać wynajmu samochodu, tym lepiej. W sezonie najlepiej co najmniej PÓŁ ROKU przed wyjazdem – SERIO! Pisaliśmy już, że Namibia to nie kraj na spontaniczny wypad i najboleśniej przekonacie się o tym wynajmując auto.
- Wynajęliśmy samochód tutaj. Polecamy – auto 4×4, nowe, sprawne, z namiotem na dachu i pełnym wyposażeniem kampingowym. Nic się nie zepsuło na trasie 6000 km. Z pełnym ubezpieczeniem wychodzi ok. 115 USD za dzień. Uwaga! Podwozie nie jest ubezpieczone nawet w najwyższym pakiecie, więc każcie wypożyczalni wziąć auto na podnośnik, popatrzcie dokładnie i wpiszcie w rejestr wszystkie zadrapania. Nas najpierw zapewniali, że jest ok, ale na podnośniku okazało się, że jest nieźle przeszorowany (nic dziwnego na bezdrożach), więc wszystko skrupulatnie zapisaliśmy, żeby nie mogli nas obciążyć po oddaniu, bo widzieliśmy na nich takie skargi w internecie.
- Drogi kategorii B są asfaltowe, gładkie, dobrze utrzymane i można sobie spokojnie jechać 120km/h. Czasami droga kategorii C nie różni się niczym od drogi kategorii D – szutrowa, najczęściej szeroka na ok.3-4 pasy, czasem w całkiem niezłym stanie, równa i można jechać 100km/h. Czasami bywa dziurawa, kręta, a jej powierzchnia przypomina ogromną tarę do prania i nie jesteś w stanie jechać szybciej niż 50-60km/h. Bywają też drogi kategorii C, które jakością dorównują tym kategorii B np. z Khorixas do Outjo i dalej na północ do Okaukuejo i z Namuoni do Grootfontein – przyjemny dla kół asfalcik.
- Paliwo: cena litra diesla waha się od N$ 10,55 do 11,20. W niektórych miasteczkach jest kilka stacji benzynowych, a czasami tylko jedna w promieniu kilkuset kilometrów, więc warto tankować do pełna, gdy tylko trafi się okazja. Paliwo nalewa pracownik stacji i liczy (ale nienachalnie) na kilka N$ napiwku.
- Bezpieczeństwo
Nigdy nie czuliśmy się zagrożeni. Nikt nie próbował nas oszukać. Kiedy zwiedzaliśmy, samochód, stół i krzesła były cały dzień na kampingu – nic nie zginęło. Oczywiście, zawsze trzeba zachować zdrowy rozsądek. Jedynie w Khorixas pod supermarketem kręciły się jakieś podejrzane żule. Dwóch chłopców zaoferowało się popilnować nam auto w zamian za colę, więc mieliśmy „ochroniarzy” ?
- Zdrowie
- Nie ma obowiązkowych szczepień, więc to od was zależy, przeciwko którym chorobom się zaszczepicie. Jeśli wjeżdżacie z krajów, gdzie panuje żółta febra, musicie obowiązkowo mieć żółtą książeczkę.
- Warto pomyśleć o malarii i odwiedzić odpowiedniego lekarza przed wyjazdem. Zimą (czerwiec – sierpień) komarów nie widać, bo jest sucho i noce są zimne. Tylko w Caprivi Strip prewencyjnie po zmroku smarowaliśmy się repelentem z 20% DEET, ale raczej dla spokoju ducha niż z realnej potrzeby. Nie łykaliśmy żadnych tabletek.
- Woda w Namibii nadaje się do picia wprost z kranu bez przegotowania, ale ma trochę dziwny posmak, który jest mniej lub bardziej intensywny w zależności od miejscowości. Najważniejsze jednak, że jest bezpieczna do picia i nie trzeba się niczego obawiać.
- Pogoda
Przełom lipca i sierpnia to ciepłe, suche dni (coś koło 25°C) oraz chłodne noce i poranki (nie więcej niż +5°C). Zero chmur, zero deszczu.
- Ceny w supermarkecie (podajemy w dolarach namibijskich)
- chleb – 9,50
- bułka – 1,60
- 5l wody – 19,90 – 32,50
- margaryna 500g – 28
- jogurt 1litr – 27,90
- plasterki z kurczaka 125g – 23,90
- Kilo surowych filetów z kurczaka – 89,90
- dżem 450g – 19-29,50
- kilo bananów – 24
- 4 jabłka – 17,20
- sałata lodowa – 16,80
- kilo papryki – 69,90
- ogórek długi – 18,40
- żółty ser 400g – 50,90
- warzywa w puszce (kukurydza, groszek, fasolka szpar.) – 18-22
- duża puszka z daniem typu makaron z warzywami w sosie 800g – 28-33
- 18 jajek – 43,15
- masło orzechowe 800g – 51
- Telefon: polecamy kupić za grosze na lotnisku kartę SIM sieci MTC. Mają największy zasięg. W większych miastach jest sieć 3G, w małych (jeśli jest) da się dzwonić, ale internet jest strasznie powolny. Pakiet na tydzień za N$33 daje:
- 100 minut lokalnych rozmów
- 700 lokalnych smsów
- 1GB internetu
- 500 mega na WatsApp
- Nazwy miejscowości. Wymowa nazw konfundowała nas do samego końca. Mają one swoje źródła w językach lokalnych, niemieckim i afrikaans, dlatego kilka razy byliśmy naprawdę zaskoczeni. Prezentujemy poniżej czytanie, żebyście nie musieli się wstydzić przed miejscowymi, jak my ?
- Windhoek [winduk]
- Deadvlei i Sossusvlei – na końcu słychać [flej]
- Swakopmund [słakopmund], a byliśmy przekonani, ze jak w niemieckim [szwakop…]
- Walvis Bay [łolwysz bej]
- Spitzkoppe [spytskope] – ręka do góry, komu wydawało się, że [szpic…]
- Khorixas [korehas]
- Twyfelfontein [tojfelfontyn] – na to byśmy nie wpadli
- Outjo [ocio]
- Gdybyśmy mieli więcej czasu i pieniędzy:
- zostalibyśmy o jeden dzień dłużej w okolicy Sesriem, żeby przejść 4 godzinny szlak Olive Trail
- zostalibyśmy jeszcze jeden dzień w Swakopmund, żeby pływać kajakiem wśród uchatek w Walvis Bay
- posiedzielibyśmy jeszcze jeden dzień w Divundu pooglądać dłużej hipopotamy z bliska
- pojechalibyśmy dalej na południe zobaczyć Fish River Canyon
- Wujek Dobra Rada:
- Nie ma co pędzić na Deadvlei o świcie – my przyjechaliśmy ok. 11.00 i ogromne tłumy już wracały, więc byliśmy tam praktycznie sami!
- Z Rohoboth do Solitaire można jechać przez dwie przełęcze – Spreetshoogte (podobno piękne widoki, ale zajmie to ok. 6-7 godzin) lub przez Remhoogte (droga też kręta i niezła sceneria, ale ok 3-4 godziny).
- Jeśli chcecie popływać kajakami wśród uchatek w Walvis Bay, koniecznie zróbcie rezerwację 4-5 dni wcześniej. To samo dotyczy przejażdżki jeepem po Sandwich Harbour.
- Jeśli macie drona, to sprawdzajcie, gdzie są lotniska (czasem są takie malusie), no i oczywiście nie latajcie też w parkach narodowych!
- Jeśli jesteście mięsożerni, to pamiętajcie, że z Etoshy nie można wywozić surowego mięsa (kurczak się nie liczy). Czasem na bramach wyjazdowych trzeba pokazać zawartość lodówki. Chodzi m.in. o zapobieganie kłusownictwu na terenie parku narodowego.
- Nigdy nie prowadźcie samochodu po zmroku (w lipcu ciemno jest od 17:30 do 6:30).
Po wszystkie nasze relacje pisane na gorąco z Namibii (chronologicznie od dołu), zapraszamy TUTAJ.