Myślicie, że po 4 dnach wędrówki z Mestii do Ushguli mamy dość? Nie! Pogoda nadal doskonała, więc z samego rańca, gdy widoczność jest najlepsza, idziemy podziwiać Szcharę – najwyższą górę w Gruzji (5193 m n.p.m.). Po 9 kilometrach docieramy do lodowca z niej spływającego. Cieszymy oczy piękną panoramą, zjadamy ostatnią czurczchelę i wracamy do Ushguli. Oficjalnie rozkręcamy kijki trekkingowe i pakujemy je do plecaków – to była nasza ostatnia trasa podczas tego wyjazdu. Będziemy świetnie wspominać Kaukaz!
Teraz trzeba jakoś wrócić do Mestii – nie będziemy przecież znowu wracać 4 dni 🙂 Mafia busikowa trzyma ostro cenę 40 GEL za osobę, niektórzy się wyłamują i schodzą do 30, ale to i tak dużo. Wychodzimy więc nieco za wioskę, wystawiamy kciuki i pierwsze auto od razu się zatrzymuje. Jedziemy za darmo do samej Mestii z dwoma sympatycznymi chłopakami z Tbilisi, którzy też biwakowali tu w górach.
Na tym kończymy podróż od czasu do czasu po Armenii i Gruzjii. Czas przełączyć się w tryb zombie i wracać do domu.
[CZAS I PRZESTRZEŃ]
Z Mestii do Ushguli szliśmy 4 dni. Wracaliśmy stopem 1h i 20 min.
Z Tbilisi do Mestii lecieliśmy 50 min, a wracaliśmy marszrutką 9h.
Spotkani na szlaku Niemcy jechali do Gruzji busem 6 dni, my polecieliśmy do Berlina w 6h.