• Tymczasem u nas…
  • Się było
    • Europa
      • > Europa
      • Szwajcaria 2024
      • Liechtenstein 2024
      • Włochy 2024
      • San Marino 2024
      • Monako 2024
      • Cannes 2024
      • Andora 2022
      • Hiszpania 2022
      • Kraje nordyckie 2021
      • 2011-2020
        • Winden 2020
        • Kraje bałtyckie 2020
        • Czechy 2019
        • Niemcy 2019
        • Islandia 2018
        • Rzym 2017
        • Watykan 2017
        • Madryt 2016
        • Budapeszt 2016
        • Belgrad 2015
        • Lizbona 2015
        • Norwegia 2015
        • Turcja 2014
        • Paryż 2014
      • 2008-2010
        • Londyn 2010
        • Wielka Brytania & Irlandia 2008
    • Azja
      • > Azja
      • Jordania 2020
      • Izrael 2020
      • Armenia 2019
      • Gruzja 2019
      • Kazachstan 2018
      • Kirgistan 2018
      • Cypr 2018
      • Nepal 2017
      • Abu Dhabi 2017
      • Oman 2016
      • Dubaj 2016
      • Sri Lanka 2015
      • Turcja 2014
      • Singapur 2013
      • Tajlandia 2013
      • Malezja 2013
      • Chiny 2011
    • Afryka
      • > Afryka
      • Wysypy Kanaryjskie 2024/25
      • Wyspy Kanaryjskie 2023
      • Namibia 2017
      • Botswana 2017
      • Victoria Falls 2017
      • Madera 2015
      • Tunezja 2007
    • Ameryka Południowa
      • > Ameryka Południowa
      • Chile 2016
      • Boliwia 2016
    • Ameryka Północna
      • > Ameryka Północna
      • Panama 2019
      • Kostaryka 2019
    • Australia i Oceania
      • > Australia i Oceania
      • Wyspa Wielkanocna 2016
      • Australia 2012
  • Mapa
  • Różne takie
    • Komiks
    • Prackacje
    • Okiem kamery
    • Niby-przewodnik
    • Różności
  • Kim jesteśmy

W podróży. Od czasu do czasu

Wcześniejszy wpis
Następny wpis

Czarna dziura

Afryka, Europa, La Palma, Prackacje, Wysypy Kanaryjskie 2024/25 - 30 marca 2025

Niskie, ciemne chmury przez cały tydzień okupują La Palmę. Deszcz? Owszem, w pełnym pakiecie: z góry, ze skosu i pod kątem prostym. Czasem słońce łaskawie wyjrzy, ale tylko po to, żeby popatrzeć, jak moczy nas delikatna, niewidzialna mżawka. Widoczność albo zero, albo nagle z nieba wali tęcza jak na Paradzie Równości.

W piątek okno pogodowe, więc jeszcze przed południem porzucamy pracę i jedziemy w góry. Robotę nadgonimy następnego dnia, a dzisiaj trzeba wykorzystać przerwę w deszczu. Idziemy szlakiem wulkanów – tym razem od północy do środka. Start w zimnej, wilgotnej mgle, która skutecznie przypomina, że to jednak Atlantyk, a nie Karaiby. Na szczęście, im wyżej, tym bardziej przeciera się niebo. Po deszczach, czarne zbocza pierwszego wulkanu parują w słońcu. Wygląda jakby dymiły. Ciekawe, ilu turystów myślało, że to ulatniające się gazy, zapowiadające rychłą erupcję i zawróciło.

Przed nami największe i najbardziej spektakularne wulkany, który wybuchały jeden po drugim w 1949r, czyli Hoyo Negro, San Juan i Duraznero . Ziejące czarne dziury z poszarpanymi brzegami. Gdzieniegdzie odcienie czerwieni, a w niektórych miejscach nadal śmierdzi żółta siarka. Z najwyższego szczytu tego szlaku, czyli La Deseada (1945m n.p.m.) patrzymy na południe w kierunku wulkanu San Martin, na który doszliśmy dwa tygodnie wcześniej. Tylko, że wtedy była taka mgła, że ledwo widzieliśmy własne buty, a co dopiero inne wulkany. Teraz widoczność fantastyczna i nawet widać Teneryfę i La Gomerę, a w dole naszą wioskę La Sabina.













W drodze powrotnej zachodzimy jeszcze na Pico Nambroque, czyli drugi najwyższy i nieco inny od pozostałych szczyt tego pasma (1922 m n.p.m). Podczas gdy reszta to głównie stożki żużlowe lub chaotyczne zwały skalne, on stoi dumnie jako masywna, bazaltowa bryła otoczona żużlem. Dodatkowo, w górze kryją się głębokie leje prowadzące prosto w jej wnętrze. Do jednego wrzucamy kamień i nasłuchujemy, jak długo spada. Kiedy po kilkunastu sekundach nadal coś dudni w czeluściach, dociera do nas, że być może właśnie obudziliśmy Balroga. Albo coś jeszcze gorszego. W tej sytuacji nie czekamy, aż Gandalf krzyknie „Fly, you fools!”, tylko bierzemy nogi za pas.




Zanim wrócimy do La Sabiny zajeżdżamy jeszcze na jeden punkt widokowy – Mirador Astronómico del Llano del Jable, skąd rozpościera się widok na krater Tajogajte i skutki jego aktywności.



W sobotę deszcz w wersji deluxe, więc siedzimy w domu i nadrabiamy zaległości, czyli wszystko to, co wczoraj zostało porzucone w imię piątkowej górskiej przygody. Potem jedziemy na jakieś zakupy do stolicy (w naszym pueblu nie kupisz nawet gumy do żucia). Po drodze, w pobliskim Mazo wpadamy na ryneczek napić się świeżo-wyciśniętego soku z trzciny cukrowej z odrobiną cytryny.


Niedziela do południa z żółtym alertem z powodu silnych wiatrów (rzeczywiście, wicher chłoszcze), dlatego na trasę wyruszamy dopiero grubo po dziesiątej, co jest zupełnie nie w naszym stylu, ale co zrobisz? Około jedenastej jesteśmy na początku zygzakowatej drogi prowadzącej do Kaldery Taburiente, czyli doliny, którą podziwialiśmy z Pico de La Cruz. I co? I klops. Szlak zamknięty. Ostatnie deszcze zamieniły urocze strumyki w dzikie rzeki, więc władze Parku nikogo nie wpuszczają. Trudno. Oby tylko jeszcze otworzyli, zanim opuścimy wyspę.


Szybko opracowujemy plan B i ruszamy na północny zachód La Palmy. Pogoda diametralnie odmienna od wschodniej części – słonecznie, bezchmurnie i nie wieje. W wiosce El Jesús zostawiamy samochód i idziemy w stronę oceanu. Szlak prowadzi stromo w dół po luźnym żwirze i kamieniach, czyli wszystko, co daje naszym kolanom poczucie prawdziwej przygody. Wąwóz Jurado, z ponad 600-metrowymi, niemal pionowymi ścianami oferuje niesamowite widoki. W końcu jesteśmy na poziomie morza, a przed nami przepiękna, bezludna plaża Jurado. Tymczasem, w ścianach wąwozu kilku jaskiniowców w XXI wieku poszerza sobie lokum. Tak, dobrze czytacie – tu serio ktoś mieszka!

Nasyceni prowiantem z plecaka i widokami bezludnej plaży, mozolnie wspinamy się jakieś 200m w górę, żeby znowu zejść 200 w dół z drugiej strony i dotrzeć do Porís de Candelaria. To jeden z najbardziej ukrytych, a jednak najbardziej znanych zakątków La Palmy. Mini osada rybacka znajduje się w naturalnej jaskini o wysokości około 50 metrów i wygląda jak sceneria z filmu o piratach. Te charakterystyczne białe domy zdobią pocztówki z wyspy. Sporo turystów tu przyjechało, bo musicie wiedzieć, że można tu dojechać samochodem i tylko takie świry jak my schodzą tu stromym zygzakiem z samej góry.

Robi się już późno (tak to jest jak zaczyna się trekking w południe), a słońce strasznie praży. Marzymy o chociaż jednej chmurce, ale ich zapas chyba się wyczerpał dzień wcześniej. Nie chce nam się wspinać z powrotem, więc łapiemy stopa na górę. Sympatyczni Belgowie nadrabiają dla nas specjalnie 3km, żeby wysadzić nas w samym El Jesús. „Dank je wel!”, panowie!










Tagi | Afryka, Europa, Hiszpania, La Palma, Prackacje, Wyspy Kanaryjskie
 4

Podziel się naszym wpisem!

1 komentarz

  • Robert Kazicki 30 marca 2025 at 21:50

    Nawet na Kanarach czasem pada. Szacun za te Wasze wędrówki , opisy i zdjęcia.
    A propos domów w jaskini, to wyglądają na niezbyt stare. Tu naprawdę mieszkają rybacy?

  • Wcześniejszy wpis
    Następny wpis

    Przeczytaj również

    Hiszpania 2022. Część 2 – Andaluzja

    9 stycznia 2023

    Ósma wyspa

    22 marca 2025

    Raz w wozie, raz w wąwozie

    23 kwietnia 2023

    Video podróże od czasu do czasu

    Śledż nas na…

    • Facebook
    • Instagram
    • YouTube

    Poczęstuj Walizkę herbatką :)

    Uwaga ciasteczka!

    Strona www.wpodrozy.net.pl zapisuje pliki cookie na Twoim komputerze. Pozostając na tej stronie, wyrażasz na to zgodę. Więcej o polityce cookies.

    Śledź nas na FB

    Nasze przygody na Instagramie

    wpodrozy.net.pl

    #65 Straszna Żarówa Co nie? 🤣 #wpodrozy #zark #65 Straszna Żarówa
Co nie? 🤣
#wpodrozy #zarka #walizka #webcomics
    #64 Leci Polak latem No wyobrażacie sobie tak pol #64 Leci Polak latem
No wyobrażacie sobie tak polecieć na 2 tygodnie latem i parawanu nie wziąć? ;P
#axiom #slawosz #wpodrozy #webcomics
    🎉 Dziękujemy wszystkim, którzy życzyli nam u 🎉 Dziękujemy wszystkim, którzy życzyli nam udanego 2024 roku. Potwierdzamy - to był bardzo dobry rok. Udało się nam wrócić na Wyspy Szczęśliwe. Pozdrawiamy ze szczytu wulkanu Restinga. A skoro słowa mają moc, to Wam również życzymy Szczęśliwego Nowego Roku! 🎉
    Najbardziej kanaryjska z kanaryjskich choinek :) Najbardziej kanaryjska z kanaryjskich choinek :)
    Śledź nas!

    Ostatnie wpisy

    • #65 Straszna Żarówa2 lipca 2025
    • #64 Leci Polak latem26 czerwca 2025
    • Kogo zachwyci La Palma?27 kwietnia 2025
    • Kanary żegnają nas z pompą6 kwietnia 2025

    © W podróży. Od czasu do czasu