Naszą australijską podróż planujemy na przełomie czerwca i lipca (u nas lato, u nich gdzieniegdzie zima, gdzieniegdzie pora sucha).
Dzielimy ją na następujące etapy:
Nowa Południowa Walia
- samolotem do Sydney, chwilę odpoczywamy, zwiedzamy, oglądamy (obowiązkowe foty na tle gmachu Opery : )
Terytorium Północne
- samolotem do Alice Springs, stąd campervanem do Uluru/ Kata Tjuta / Watarrka National Park (Uluru, zachody i wschody słońca, Uluru, malowidła naskalne, Uluru i jemu podobne formacje skalne, wspominaliśmy już o… Uluru?)
- wracamy do Alice i jedziemy 1500 km na północ do Darwin (po drodze: wdychamy czerwony kurz, kasujemy kangury i wszystko inne co wylezie na drogę, wpadamy w gorączkę złota, macamy jaja aborygeńskiego pra-węża, kąpiemy się w gorących źródłach Mataranka, kajakujemy w wąwozie Katherine, wrzucamy strusia i krokodyla na ruszt)
- z Darwin ruszamy campervanem 4×4 do Kakadu National Park (wodospady, krokodyle, tropikalna roślinność), w drodze powrotnej do Darwin obserwujemy tajemne życie termitów w Lichfield National Park
Queensland
- samolotem do Cairns (Wielka Rafa Koralowa, wieloryby – jak się jakieś napatoczą, najstarszy las deszczowy świata, bliskie kontakty z misiami koala, smażenie tyłków pod palmą na plaży)
Do czerwca niestety jeszcze daleko…