Czas spadać z Jyrgalan w kierunku Issyk Kul. To wielkie słone jezioro, które w Kirgistanie traktuje się jak morze. Może dlatego, że do prawdziwych mórz jest bardzo daleko. Szmaragdową taflę widać z daleka, a za nią wysokie góry.
Zjeżdżamy do doliny Barskoon, a tam w końcu ośnieżone szczyty – to, czego nie uświadczyliśmy w Jyrgalan. Potem fajny wodospad, na który wcale nie trzeba się długo wspinać. Do jurt zjeżdżają piknikowicze i weselnicy, a wszystkiemu przygląda się Juri Gagarin.
Ostatni punkt programu to dla nas kanion Skazka. Czerwone skały, gdzieniegdzie w kolorowe pasy. Niektóre wyglądają jak zamczyska, albo jakieś gnomy. Bajkowo jest! Chcemy rozbić tu namiot, ale w oddali jakieś chmury. Pytamy miejscowej babuszki, czy myśli, że będzie padać, a ona „O tej porze roku tu nigdy nie pada”. No dobra. Na wszelki wypadek pytamy jeszcze przewodnika łażącego tu z grupą. „Chmury z tego kierunku nie wróżą deszczu”. Ok. Rozbijamy się na wzgórku, gdzie kiedyś chyba stała jurta. Druga w nocy – kropi. Błysk – liczymy sekundy. Grzmot. Burza jakieś 12 kilometrów od nas. Może przejdzie bokiem? Piąta rano – leje jak z cebra, a wiatr targa namiotem. W pół do ósmej – w końcu przestaje. Dobrze, bo pęcherze pełne, a żołądki puste. Czas zwijać mokry tropik i pakować graty. Nie jest bajkowo.
W drogę. Pisaliśmy Wam, że kirgiskie atrakcje są kiepsko oznaczone? Znak na źródła, a tam jakieś paskudne baraki. Nawet, jeśli można tam zażywać kąpieli, to infrastruktura skutecznie odstrasza. Kolejny znak „Kanion Aksaj 12km”. Po 7 km droga rozchodzi się w 3 kierunkach i żadnej cholernej strzałki. A miejscowi z wioski przy drodze nie mają pojęcia, gdzie tu kanion. Motyla noga! Przecież to 5km stąd! Chrzanić – jedziemy dalej. Kolejna tablica „Słone jezioro”. Zjeżdżać? Nie zjeżdżać? Do trzech razy sztuka. Okazuje się, że jezioro jest. Kirgiska wersja Tuzkol, tyle, że turystów mnogo i wejście płatne całe 5zł od łepka. Festiwalu Woodstock tu nie mają, ale wszyscy ostro taplają się w błotku. Choć trochę taplamy się i my. Do wieczora śmiedzą nam twarze, ale za to wyrównuje się spalony słońcem naskórek, prostują zmarszczki i wyglądamy 50 lat młodziej. Warto trochę pośmierdzieć.