ŚRODA
Dojeżdżamy na Łotwę i lądujemy w więzieniu. Kiedy Kazik pisał o dworcu w Kutnie, że jest „brudno i brzydko, że pękają oczy”, to chyba nie był w mieście Karosta. To tajne radzieckie miasto, do którego kiedyś nie można było wjeżdżać, a jak Ruscy wyjechali, to zabrali ze sobą wszystko, nawet cegły i zwinęli asfalt. Pozostawione przez nich więzienie jest teraz udostępnione do zwiedzania dla turystów. Ba! Łotysze przerobili cele na pokoiki hotelowe i nawet przeszło nam przez myśl, żeby tam spędzić noc, ale nie ma prysznica, więc dziękujemy. Rowerami jedziemy nad brzeg morza, zobaczyć resztki bunkrów, których też kiedyś nie było na żadnej mapie. Wrażenia iście postapokaliptyczne!
Z klimatów Mad Maxa prosto na najszersze progi wodne w Europie – Ventas Rumba. Przechodzimy je całe w poprzek (250 m), rozglądając się, czy nie dopadną nas dwa legendarne olbrzymy, które je stworzyły. Uchodzimy z życiem i z życiem też szukamy miejsca na polu kampingowym, bo nie udało nam się znaleźć prysznica po drodze i w dodatku musimy mieć dostęp do gniazdka, żeby naładować drona. Trochę niefajnie, bo w koło ludzie – grilujący, głośni, ze szczekającymi psami, a już od tego się odzwyczailiśmy.
CZWARTEK
Ruszamy Mikruskiem na Przylądek Kolka, który jest jednym kilku geograficznych środków Europy. Jak to możliwe? Zapytajcie Wujka Google. Jako że jesteśmy mistrzami znajdowania atrakcji z dupki, to zajeżdżamy na szumnie zwane cmentarzysko łodzi. Jak znacie jakiegoś szkutnika leśnego, to podamy wam na to miejsce namiary.
W samochód i przenosimy się w totalne bagno. Czytaliśmy o mokradłach Kemeri, nastawiamy nawigację i wio! Znajdujemy jakąś ścieżkę edukacyjną i jakieś małe moczarki, ale zawód totalny! Takie coś to my mamy pod Szczecinem! No i okazało się, że jak totalny Błotniak i Bagienka pojechaliśmy nie tam, gdzie trzeba. Pocięci jak cholera przez komary (dobrze, ze nie malarusy), jedziemy kilkanaście kilometrów dalej i jesteśmy oczarowani! Przez mokradła meandrują drewniane ścieżki. Najpierw karłowaty lasek, a potem coraz więcej „oczek bagiennych”, które są bardziej urokliwe niż najlepiej zaprojektowane ogrody chińskie. A jakie „bonzai” tam rosną! No po prostu coś niesamowitego!
Noc w lesie w Gauja
PIĄTEK
Do południa pieszo i rowerami eksplorujemy Park Narodowy Gauja. Są fajne ścieżki, groty/jaskinie, wysokie klify rzeki o tej samej nazwie. Jak już mamy odpowiednią liczbę kilometrów w nogach, po niezłych wzniesieniach, wsiadamy do wozu i ruszamy do Estonii, ale o tym w następnym wpisie.
3 komentarze
O tych bunkrach nie miałam pojęcia – niesamowite miejsce ….. z Łotwą jesteśmy dosc mocno związani – pewnie bezie jeszcze okazja tam zawitać . Wiem, że chcecie ominąć stolice, ale ja jednak radzę ją zobaczyć – zakochacie się
Koniecznie wybierz się na bunkry. Ryga już ominięta 😝.
Natura, natura i jeszcze raz natura! Nawet ludzi nie widać na tych mokradłach.