ŚRODA
Przyjeżdżamy do wsi Rum, zostawiamy samochód na parkingu i przesiadamy się na pakę dżipa, wiozącego nas do beduińskiego obozowiska. Zostawiamy tam nasz dobytek, bierzemy wodę i prowiant i idziemy w pustynię. Ale coś jest nie tak. Gdzie cisza? Gdzie spokój? Wszędzie dżipy i turyści wyskakujący z nich na 5 minut cyknąć fotkę we wskazanym miejscu. O nie! Uciekamy stąd! Schodzimy ze szlaku wycieczek, idąc dokoła góry Khazali. Jest pięknie i cicho. Tylko my i pustynia. Beżowy piasek i strzeliste, nagie skały, rzeźbione milionami lat erozji.
Idziemy, idziemy i trochę zaczynamy tracić orientację. Na szczęście przejeżdża jakiś Beduin, wiozący opał do swojego namiotu i podrzuca nas na dachu dżipa na właściwy szlak. Szukran! Stąd już tylko godzina drogi do naszego obozowiska. Padamy na twarz.
CZWARTEK
Wstajemy o czwartej rano, bo tak umówił się z nami właściciel campu na podwózkę do miejsca startu balonu. Czekamy, czekamy, czekamy. Czujemy się zrobieni w balona i o 5:30 wracamy spać. O 6.00 zjawia się niesłowny dziad i mówi „Sorki, zaspałem, ale nie martwcie się, bo balon jest o 6:30”. Coś ściemnia, że miał złe informacje. Grrrr!
Szybko zapominamy o niewyspaniu i złych emocjach, bo po świcie zaczyna się nasz pierwszy w życiu lot balonem. Nie jest to zbyt popularna atrakcja tutaj. Jest tylko 9 turystów i jeden balon. Załoga napełnia go gorącym powietrzem i się wznosimy. Ale czad! Jest adrenalina! Co za niesamowite wrażenie!!! Latamy nad pustynią na wysokości ok. 1000 metrów. Jest przepięknie!
Po przylocie wcinamy śniadanie i idziemy znowu z buta eksplorować inną część pustyni. Jest słonecznie i bajecznie. To jest nasz żywioł!
1 komentarz
Super widoki . Gratulujemy wrażeń.